Wiosna przybyła niemal punktualnie i od razu zabrała się do porządków po zimie, która panoszyła się wyjątkowo długo. Posprzątała śnieg podrzucony przez zimę w ostatnim dniu, roztopiła resztki lodu w zbiornikach i jakby zmęczona tym wysiłkiem straciła nico impet i postanowiła odpocząć, tak przynajmniej przewidują prognozy pogodowe. Nasze trawniki przy ośrodku przyozdobiły krokusy, które zakwitły niemal trzy tygodnie później niż w zeszłym roku i jasnota purpurowa, której kwiaty również mogliśmy podziwiać zdecydowanie wcześniej, ale to oczywiście efekt zeszłorocznej zimy a właściwie jej braku.

W lesie natomiast rozwinęły się wreszcie kwiaty wawrzynka wilcze łyko i przylaszczki pospolitej. Zamknięte w pąkach od kilku tygodni czekały na właściwy moment, by zaprezentować się światu w pełnej okazałości i uczyniły to zgodnie z wyznaczonym przez lata rytmem. Przylaszczka pospolita, podobnie jak wawrzynek wilcze łyko była do 2014 roku objęta ochroną ścisłą. Wawrzynek został przesunięty do częściowej, a przylaszczka została pozbawiona ochrony, choć w naszym lesie występuje nielicznie i próżno szukać niebieskiego kobierca jej kwiatostanów. Zagrożeniem dla gatunku był oczywiście człowiek, z racji wczesnego kwitnienia, była pozyskiwana w celach handlowych i jej kwiaty można było kupić niemal na każdym rogu ulicy. Pomimo, że dostrzeżono ten problem i zakazano w 1946 roku jej zbioru w lasach państwowych, to na liści gatunków chronionych znalazła się dopiero w roku 2001 z ochroną częściową, a od 2004 całkowitą.

Zbierana była również jako surowiec zielarski w celach leczniczych. Paracelsusu wprowadził zasadę, że w przyrodzie znajdziemy lekarstwo na każdą chorobę, a odnajdziemy je szukając podobieństwa kształtu rośliny owocu do organy ludzkiego tak zwanych sygnatur. Łacińska nazwa przylaszczki Hepatica nobilis pochodzi właśnie od podobieństwa kształtu jej liści do płata ludzkiej wątroby i w medycynie ludowej wykorzystywano ją do leczenia właśnie tego organu, ale również pęcherza żółciowego, zaplenia spojówek i wielu innych schorzeń. Dziś, z racji odkrycia jej właściwości toksycznych, nie jest już stosowana w medycynie, a handel uliczny wczesnowiosennymi kwiatami pochodzącymi ze stanowisk naturalnych praktycznie nie istnieje. Zagrożenia płynące ze strony człowieka zostały tym samym ograniczone i to było prawdopodobnie powodem wyłączenia jej z ochrony gatunkowej, która i tak nie spełniła swojej roli bez ochrony siedlisk występowania gatunku. Przylaszczka nadal więc jest chroniona w parkach narodowych, rezerwatach przyrody, na obszarach Natura 2000. W wyższych warstwach lasu poza ptactwem, które bardzo się ożywiło w tym tygodniu, nadal panuje ponury nastrój z niewielkimi oznakami zieleni na pędach bzu czarnego i koralowego. Na większe zmiany będziemy musieli poczekać zapewne dłużej, bo huśtawka pogodowa w kwietniu to już tradycja.


Kolejne informacje wkrótce.

Piotr B.